niedziela, 15 lutego 2015

Napluj na ten dziennik i dorób do tego ideologię, czyli jak zarobić miliony na ludzkiej naiwności

"Zniszcz ten dziennik. Kreatywna destrukcja" Keri Smith

Grupa Wydawnicza KE.LIBER, 2014 r. 224 s.

"To książka inna niż wszystkie, które dotąd widzieliście. To dziennik który pozwala przekształcić destrukcję w kreację, uruchomić wyobraźnię i wyrazić swoje emocje! Wykorzystując pomysłowo, lecz osobliwie zilustrowane szablony, uznana artystka Keri Smith zachęca do dokonywania aktów destrukcji i eksperymentów w dzienniku, aby rozbudzić prawdziwy proces tworzenia. Ideą dziennika jest jego kreatywne „zniszczenie”, „pobrudzenie”, „postarzenie” poprzez dowolną, bardzo osobistą, czasem abstrakcyjną, ale zawsze twórczą interpretację zadań zaproponowanych na jego stronach. Polecenia te mogą wydawać się niekonwencjonalne: dziurawienie stron, malowanie dłońmi, zalewanie kawą, zgniatanie kartek czy zabranie dziennika pod prysznic - nie należy jednak rozumieć ich zbyt dosłownie ale jedynie jako podpowiedzi mające na celu wykorzystanie własnej wyobraźni do różnych form artystycznego wyżycia się i utrwalenia swoich stanów ducha, wrażeń i obserwacji z otaczającego świata. Każdy dziennik jest niepowtarzalnym dziełem jego twórcy oddając jego osobowość i postrzeganie rzeczywistości."

Ech...ciekawy eksperyment z formą książki ale nie kupuje tego. Może gdyby było to po prostu rozdawane lub sprzedawane za symboliczne dwa złote, tyle ile kosztują zwykłe czyste zeszyty? Bo publikacji "Zniszcz ten dziennik" zdecydowanie do nich bliżej niż do pełnoprawnych książek wypełnionych treściami. Po wykonaniu wszystkich zaleceń autorki ów dziennik zbliży się wyglądem do zaschniętych rzygowin. A to wszystko może być twoje za jedyne 30 zł! Pluję sobie w brodę że ja na to nie wpadłem! Gdybym wiedział co ludzie dają sobie wcisnąć i że na czymś takim da się zarobić!

Jeśli ten dziennik pobudza jakaś "kreatywność" to jest to kreatywność trzyletniego dziecka które maże, smaruje i drze kartki wyżywając się ile jej dziecięca dusza zapragnie. Nawet jeśli jesteś osobą skłonną do robienia takich rzeczy i bazgrania po kartkach to zastanów się czy potrzebujesz wskazówek autorki by to wszystko zrobić? Każdy kto dysponuje zeszytem ma taki "Zniszcz te dziennik" w domu. I może sam sobie wymyślać zadania lub bawić się z drugą osobą w "kreatywną destrukcję", co jest chyba bardziej twórcze niż podążanie za zadaniami pani Keri Smith.

Oczywiście mamy zastrzeżenie że owych poleceń "nie należy rozumieć zbyt dosłownie" (no proszę! niemal jak w "Biblii"! czyli że mogę "metaforycznie" zgnieść kartkę!). Domyślam się że całość stworzona została z dystansem i tak należy do niej podchodzić ale czemu miałoby to na dłuższą metę służyć? Owszem, zadania brzmią absurdalnie i wywołały na mojej twarzy przelotny uśmiech, ale czy tego rodzaju żart/eksperyment wart jest 30 złotych? Czy frajda płynąca z niszczenia papieru jest tyle warta? Nie wydaje mi się.

Tak czysto hipotetycznie. Zastanawiam się czy jakakolwiek biblioteka zakupiła egzemplarz tego dzieła? :D Byłby to prawdziwy precedens, książka jednorazowego użytku, wracająca po pierwszym czytelniku w strzępach.
- Zniszczył pan książkę. Musi pan odkupić!
- Ale autorka mi tak kazała!

Ocena: 1/6

2 komentarze:

  1. Uśmiałem się mocno z hipotetycznej historii z tą biblioteka. Prawie jak skecz MP :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo idea tej książki prowokuje taki absurd właśnie :) ale nabiłeś mi wyświetleń! 10 wyświetleń jednego dnia! Jezusie Nazareński! :D

      Usuń