poniedziałek, 16 lutego 2015

Anegdoty mafiosa czyli Pruszków od kulis

"Masa o pieniądzach polskiej mafii" Artur Górski, Jarosław Sokołowski

Prószyński i S-ka, 2014 r. 272 s.

Hmm... no nie powiem, ciekawa była to lektura. Wyczyny pruszkowskiej mafii o których nie miałem do końca właściwego pojęcia. Bo nie wystarczy obejrzeć serialu "Odwróceni" by poznać sekrety polskich mafiosów. "Masa" odsłania kulisy biznesu jakim była polska mafia, wszystkie źródła ich zarobku i całej tej potężnej fortuny (zakładając oczywiście że mówi prawdę i nie konfabuluje). Po przeczytaniu odnoszę wrażenie że gang pruszkowski to była naprawdę śmiała i prężnie prosperująca firma a nie tylko zbiorowisko "łepków" i zabijaków. Choć oczywiście krwawych i brutalnych historii "Masa" czytelnikowi nie szczędzi. Rewelacje i liczne anegdoty "Masy" czytałem naprzemiennie z uśmieszkiem na twarzy, zadziwieniem, (podziwem nawet może?) z jednej strony oraz z przejmującą zgrozą, odrazą, pogardą i obrzydzeniem z drugiej strony. Wszystko to spisane prostym, kolokwialnym językiem ale to może nawet lepiej, więcej bowiem w tym autentyczności (trudno zresztą wymagać od tego typu książki finezyjnych literackich frazesów). 

Ciekawa jest również forma, wywiad, nieustający dialog między dziennikarzem Arturem Górskim a Jarosławem Sokołowskim. Górski niekiedy specjalnie podpuszcza swojego rozmówcę, udaje głupiego, naiwnego, bądź go prowokuje do dalszych wywodów, a czasem nawet się z nim spoufala. Nie wiem co by to miało oznaczać ale wrażenie zostawia takie jakby całość to była rozmowa kumpli, co prawda z dwóch różnych światów, ale jednak kumpli (gdzie jeden próbuje zrozumieć drugiego). Natomiast w wypowiedziach "Masy" wyczuć można lekkie tony chwalenia się, szczycenia, może nawet dumy z opisywanych wyczynów? I to przeraża chyba jeszcze bardziej. Ale czy można mu się dziwić? Pruszkowscy mieli przysłowiowe "życie jak w Madrycie" kiedy reszta szaraczków prowadziła spokojną egzystencję lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Warto choćby po to przeczytać "O pieniądzach polskiej mafii". Jest też w tej historii mafijnych bogactw i baletów jakiś zapis epoki lat dziewięćdziesiątych i posmaku pierwszych dóbr z zachodu. Dla mnie była to podróż do czasów mego dorastania. I pomyśleć że piłem sobie soczek "Dr Witt" taki nieświadomy tego kto za tym stał :P

Ocena: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz