wtorek, 24 lutego 2015

Czeski film? Raczej czeska rzeczywistość

"Gottland" Mariusz Szczygieł (2006)

Czarne, 2010 r. 244 s.

Ze wstydem przyznaję że o Czechach miałem jak dotąd pojęcie bardzo stereotypowe, takie jakie ma zapewne większość polaków: ot taki śmieszny kraj z ludkami pepiczkami co tak śmiesznie gadają, szwejki co jedzą knedliczki i popijają piwem, do tego jeszcze mają te fajne bajki, a z poważniejszych symboli mógłbym wymienić pewnie Kunderę i Hrabala. To chyba tyle, ot i mój obraz Czech gotowy. Z pomocą przyszedł Szczygieł. Ta książka była naprawdę potrzebna. O komunistycznej Czechosłowacji na lekcjach historii mówiło się bardzo niewiele, może zdanie, dwa w podręczniku o Praskiej Wiośnie i tyle. "Gottland" w przystępnej formie uzupełnia te braki w wiedzy o naszych sąsiadach.

"Uświadomiłam sobie, że szpital dla psychicznie chorych jest w Czechosłowacji jedynym normalnym miejscem, bo wszyscy mogą tam bezkarnie mówić, co naprawdę myślą."

Ta książka ukazała mi zupełnie inne oblicze Czech. Nie to przaśne i nieco rubaszne stereotypowe wyobrażenie. Czechy ukazane w "Gottlandzie" to istna kraina Kafki. Rzeczywistość jakby wyjęta z jego powieści która miała przed laty swoje miejsce. Ludzie, jednostki miażdżeni kołem historii, uwikłani w tryby tej wielkiej machiny jaką był komunizm. Poszczególne rozdziały czyta się jak opowiadania, tragikomiczne opowiadania pełne czeskich Józefów K., których losy nie pozbawione są zarówno czarnego humoru jak i czystego dramatu czy grozy. W tych historiach absurd miesza się z ludzkimi tragediami, a najlepsze jest to (czy też najgorsze, zależy jak na to patrzeć) że to nie fikcja, a rzeczone historie wydarzyły się naprawdę. Mariusz Szczygieł odkopał naprawdę ciekawe losy pojedynczych ludzi składające się na mozaikową, szarą i ponurą historię komunizmu w Czechach.

"9 lutego 2001 roku w Wielkiej Sali krematorium na Strašnicach w Pradze wielbiciele żegnali ją usprawiedliwieniem:
- No cóż, była tylko kobietą.
Chyba nikt nie powiedział, że ci, którzy doprowadzili ją do upadku, byli tylko mężczyznami."

Muszę przyznać że trochę mnie zdołowała ta książka. Niby się przy niej śmiałem, ale więcej miałem momentów przerażenia i odrazy dla systemu jakim był komunizm. W "Gottlandzie" jest zatem (cytując klasyka) i śmieszno i straszno. Myślę że Szczygieł zasłużenie zebrał wszystkie laury, potrafi opowiadać w sposób prosty i intrygujący, krótko, rzetelnie i właśnie reportersko przedstawiać fakty. Osobiście raczej nie czytuje reportaży, Czechy jako kraj niezbyt mnie interesują, po "Gottland" sięgnąłem raczej z obowiązku niż z czystej chęci, a jednak i mimo wszystko książka ta okazała się frapującą i pouczającą lekturą. Na Czechy i ich przeszłość będę już pewnie patrzył inaczej, jako na kraj który da się opisać jednym ale jakże wieloznacznym i wymownym słowem, mianowicie - kafkarna.

"Uważa, że rzeczywistości nie można ulegać, należy ją zawsze umiejętnie wykorzystać do swoich celów."

Ocena: 4.5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz